Rozdział 8-Perspektywa Karolci

   Byłam już na zewnątrz gdy usłyszałam warkot silnika. Odwróciłam się i zobaczyłam... Jeremiego ubranego w czarną skórzaną kurtkę z "frendzelkami", starte jasne jeansy (heh, prawie takie jak moje) oraz ciężkie glany. Opierał się o czarnego choppera... hmm skądś znam ten model. Ten widok całkowicie mnie oszołomił. Taki Jeremi i taka stylówa? W sumie krótko go znam i jeszcze wiele o nim nie wiem ale i tak WOW.
- Czy to jest Kawasaki vt800 Vulcan?- prawie wykrzyczałam.
- Tak -powiedział z uśmiechem - Motocyklami też się interesujesz?- podniósł jedną brew tak jak to zazwyczaj robiła Zuzka.
- Mówiłam że mam wiele zainteresowań - puściłam mu oczko.
Nagle przypomniało mi się o kanapce którą wrzuciłam do torby zanim weszłam do pizzerii. Zaczęłam nerwowo szukać jej w torebce. 
O nie! Cała się rozwaliła i ubrudziła mi połowę zawartości torby.
- Czy coś się stało? -  spytał Jeremi troskliwym tonem.
- Moja torebka... Głupia kanapka... dlaczego zawsze ja?! - mówiłam bez sensu... chciało mi się płakać. Nie wiem czemu ale taka już jestem, zawsze gdy coś się stanie lub się denerwuje dostaje nagłego ataku złości lub płaczu.
- Ej... spokojnie... Karola... - Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem - To tylko torebka wypierzesz ją czy coś... - nie dokończył gdyż szybko przytuliłam się do niego. Sama nie wiem dlaczego. To była chwila... jakiś impuls czy coś. On odwzajemnił przytulenie. Staliśmy tak chwilę aż w końcu uspokoiłam się... przestałam płakać i odsunęłam się od niego.
- Dz - dziękuje... i przepraszam - wyszeptałam.
- Nie masz za co przepraszać... chodź zawiozę cię do domu.
- Ale nie chce robić problemów.
- Problemów? Ty weź mnie nawet nie denerwuj. Ubieraj kask i wskakuj!
  Wykonałam jego polecenie. Jeszcze zanim wyruszyliśmy podałam mu mój adres.
  Jechaliśmy bardzo szybko, wtulałam się w niego i czułam jak oddycha, naprawdę boskie uczucie.
=============================================================
  Dosyć szybko dotarliśmy na miejsce gdyż jak już wcześniej wspominałam mieszkam niedaleko pizzerii. Głośny dźwięk silnika wzbudził za interesowanie sąsiadów. Widziałam jak się na nas patrzą, ale starałam się nie zwracać na nich uwagi.
- Może wejdziesz do środka? - spytałam.
- Pewnie, ale tylko na chwilkę, bo będę musiał odespać nockę - wybełkotał cicho.
- Okej, rozumiem.
  Podeszłam do drzwi i zaczęłam szukać kluczy. Sprawdziłam plecako - torbę i nic. Już zrobiło mi się ciepło, postanowiłam się nie denerwować i jeszcze raz ją przeszukać. Kurcze... dalej nie umiem ich znaleźć. Odruchowo sięgnęłam do kieszeni, niestety tam też ich nie było.
- Czy coś się stało? - Spytał widząc moją zdenerwowaną minę.
- Chyba zgubiłam klucze od domu...
  Nastąpiła niezręczna cisza, rozglądaliśmy się dookoła szukając wyjścia z niecodziennej sytuacji.
- Ej spójrz tam! - wskazał na okno mojego domu - Jest otwarte, zrobimy tak jak na filmach.
- Czyli? - Spytałam podnosząc brwi i skrzywiając usta.
- Haha zaczniemy od tego że przestaniesz mnie rozśmieszać - mówił śmiejąc się - ta twoja mina haha wyglądasz jak mały słodki świstak haha - nie umiał powstrzymać się od śmiechu.
- Świstak? Mały? Słodki? Jeremi ty powinieneś się leczyć! - byłam zdenerwowana ale muszę przyznać, że porównanie było nawet zabawne. -  Dobra teraz koniec wygłupów, jaki jest twój plan?
- Podejdziemy do tego okna, ja cię podsadzę a ty wejdziesz do środka i otworzysz drzwi.
- Wszystko fajnie tylko problem w tym, że mnie nie uniesiesz do wysokości okna.
- Nie znasz moich możliwości - powiedział z uśmiechem po czym chwycił mnie za rękę i skierował się w stronę okna. Ściągnął kurtkę by ułatwić sobie swobodę ruchu. Schylił się i zrobił mi z rąk miejsce gdzie mogłam włożyć stopę. Włożyłam nogę w to miejsce i już miałam wejść przez okno gdy nagle Jeremi się zatrząsł i runął na ziemie a ja prosto na niego. Ehh... wiedziałam, że tak będzie. To że super wyglądał nie zmieniało faktu iż nie należał do silnych mężczyzn.
  W tym momencie obok mojego domu przejeżdżały dzieci sąsiadów które widząc tą nietypową i krępującą scenę zaczęły chihotać... Super! Już wiem co sobie pomyślały... ehh a co dopiero rodzicom naopowiadają! Los się na mnie uwziął czy jak? Nie zastanawiając się dłużej szybko się podniosłam i podałam rękę obolałemu chłopakowi. Odwrócił się i otrzepywał z brudu. Nagle na jego spodniach zauważyłam brązową plamę... widocznie gdy się przewrócił wylądował w tą dziurę z błotem która powstała po ostatniej ulewie.
- Emm... eee Jeremi... - zaczęłam nieśmiało - Bo widzisz...  no...  Masz cały tyłek zbrudzony z błota - Wykrztusiłam w końcu.
- Ymm... dzięki za info... - powiedział i chyba lekko się zarumienił - Muszę szybko to sprać... - mamrotał w panice.
- Spokojnie... jak tylko dostaniemy się do mojego domu to będziesz mógł je sprać - za proponowałam - No właśnie, jak dostaniemy się do mojego domu?
- Hmm... mam jeszcze jeden pomysł. Tylko do tego będę potrzebował twojej wsuwki - powiedział wpatrując się na moje ciemno blond włosy.
Faktycznie miałam tam wsuwkę, bo grzywka wkurzała mnie tak strasznie, że rano ją spięłam. Bez zastanowienia podałam mu ją. Chłopak podszedł do drzwi i zaczął majstrować przy moim zamku i po jakimś czasie drzwi się otworzyły. Patrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Zamknij buzię, bo ci mucha wpadnie - rzucił. Kurcze faktycznie miałam otwartą buzię... szybko ją zamknęłam lecz dalej patrzyłam na Jeremiego pytającym wzrokiem.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz - powiedział uśmiechając się - a to tylko jeden z wielu trików który nauczył mnie Vincent.
-Trik pozwalający włamywać się do czyichś domów? Ciekawych rzeczy uczy cię ten Vincent - spojrzałam na niego karcąco.
- Aaale to nie tak jak myślisz... po prostu gdy byliśmy młodsi nasi rodzice zamykali szafki z smakołykami na klucz żebyśmy nie podjadali przed obiadem, ale sprytny Vincent szybko znalazł sposób na zabezpieczenia naszych rodziców - mówiąc to uśmiechnął się widocznie zadowolony.
- Heh, nawet śmieszna historia, co nie zmienia faktu że nie podoba mi się ta twoja umiejętność...
'- Nie podoba ci się?!?l Dzięki temu możesz wejść do domu a tobie się to nie podoba - chyba naprawdę się wkurzył.
- No już dobrze, dziękuję -uśmiechnęłam się - a teraz chodźmy już do domu bo ci ta plama na stałe zostanie.
Po tych słowach wybuchnęliśmy śmiechem i podążyliśmy do wnętrza domu. Gdy doszliśmy do salonu powiedziałam:
- Poczekaj tu chwilkę... zaraz przyniosę ci jakieś inne spodnie. Mój brat pewnie zostawił trochę swoich ciuchów, powinny na Ciebie pasować.
  Zostawiłam mojego gościa na chwilę i pobiegłam do pokoju  który niegdyś należał do Marcela, otworzyłam szufladę w której było pełno spodni równo poskładanych i ładnie ułożonych. Tego po moim braciszku się nie spodziewała, wszystko było perfekcyjne. Postanowiłam nie zwracać na to większej uwagi, wzięłam pierwsze jeansy które leżały na wierzchu.
   Gdy weszłam do salonu zobaczyłam że Jeremi trzyma jedną z moich fotografii i uważnie się jej przyglądał.
-Ej co ty robisz z moim zdjęciem?! Ktoś ci pozwolił? - wykrzyczałam... chociaż może troszeczkę przesadziłam o chłopak aż podskoczył.
-Prze-przeprasza... ja tylko chciałem przyjrzeć się bliżej... masz tu tyle ślicznych zdjęć a to przykuło moją szczególną uwagę i... - nie dokończył.
-Ehh..nie tłumacz się już, to mnie troszeczkę poniosło. A to zdjęcie... no nie ma w nim nic szczególnego - powiedziałam sucho.
- Ja tak nie uważam - mówił uśmiechając się -  na tym zdjęciu widać wyraźnie blask w twoich zielonych oczach i twój szczery uśmiech.
-Taa..wtedy się jeszcze uśmiechałam bo to było zanim... nie ważnie. Tutaj masz spodnie, łazienka jest na górnym piętrze na prawo od schodów. Napijesz się kawy lub może herbaty?
- Jeśli mogę prosić to herbatę z cytryną-powiedział z uśmiechem.
- Okej w takim razie będę czekać w salonie
Po moich słowach chłopak poszedł na górę a ja zajęłam się poczęstunkiem. Nie minęło nawet 15 min gdy chłopak już był z powrotem.
- Szybki jesteś - powiedziałam z uśmiechem.
-Taak.. plama szybko zeszła, wywiesiłem spodnie na suszarce.
- W takim razie przyniosę ci je do pracy.
   Usiedliśmy na kanapie w salonie i długo rozmawialiśmy, zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć, jedno dałam Jeremiemu który od razu schował je do kieszeni jeansów. Nasze relacje jeszcze bardziej się poprawiły, dowiedziałam się że dużo nas łączy np. koszykówka, motocykle, książki. Gdy było około wpół do pierwszej Jeremi oznajmił mi że musi się zbierać, odprowadziłam go do drzwi i przytuliłam na pożegnanie. Gdy wsiadał na swoją maszynę oznajmił mi że wpadnie po mnie wieczorem i zawiezie do pracy. Gdy odjechał zauważyłam Zuzę która dziwnie parzyła na odjeżdżającego chłopaka po czym spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam nie ukrywając zdziwienia.
-Hmmm... może przyszłam oddać ci klucze? - jej głos był strasznie podirytowany.
- Ej co ci? To raczej nie jest takie oczywiste. W ogóle gdzie je znalazłaś?
-U mnie w torebce... ehh do dłuższa historia, opowiem ci w pracy. Teraz spadam do domu bo padam.
Przytuliła mnie i poszła w stronę swojego domu.
   Wróciłam do środka swojego domu i zaczęłam rozglądać się za czymś do jedzenia, potem przypomniało mi się o kanapce która ubrudziła moją hipsterską torbę więc biegiem poszłam ją wyprać. Po 16 ustawiłam swój budzik by nie zaspać na nocną zmianę i ułożyłam się spać.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie moje misiaczki!
Żyjecie jeszcze? Nie zdziwiłabym się jakbyście już pouciekali.. strasznie długo zajęło mi pisanie tego rozdziału ale było sporo nietypowych problemów, grupowicze dokładnie wiedzą co się działo.. No po prostu przepraszam :/ Postaram się z Zuzią nadrobić zaległe rozdziały. Swoją drogą ja z Zozolkiem chciałyśmy Wam podziękować za ostatnie słowa miłe ale również te krytyki :3 Jeśli macie jakieś uwagi co do bloga to śmiało piszcie, przecież tworzymy go wszyscy razem i chcemy by było jak najlepiej :) Miłego popołudnia życzę ;*

Komentarze

  1. Nareszcie! Nie mogłam się doczekać na kolejny rozdział, ale jak zwykle wyszło Ci super.
    No po prostu cały Wasz blog jest exstra!

    OdpowiedzUsuń
  2. Karo x Vincent i Zuza x Jeremy taki paring pls

    ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm a dlaczego taka kombinacja? :D

      Usuń
    2. A dlaczego nie xD
      ~
      Ps.Wole Vincusia a na imię mam Karolian

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Niedługo... Zuza już rusza swoje leniwe 4 litery xD

      Usuń
  4. doberek :3 naprawde fajne :) OuO

    ~Foxy z FCCK

    OdpowiedzUsuń
  5. doberek :3 naprawde fajne :) OuO

    ~Foxy z FCCK

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile mamy czekać

    OdpowiedzUsuń
  7. No hej!;D Przeczytałam jednym tchem wszystkie rozdziały i dopiero teraz zdecydowałam, że coś skomentuję. Że tak powiem nie mam się do czego przyczepić. Masz właściwie dość oryginalny styl pisania, więc miło i szybko się czyta, a człowiek po przeczytaniu prosi:,,Więcej, więcej, nakarm mnie!'' Jakkolwiek dziwnie to brzmi, mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi^^ to taka moja mała opinia:P Nie bierz nic do siebie, bo nie wartoXD
    Pozdrawiam i weny dużo:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak, wiem, że pisze rok po wstawieniu posta:P

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 8

Rozdział 2 *Poprawiony*