Rozdział 4-Perspektywa Karolci
Dzz....dzzzzz,dzzzz -*Dźwięk gdzieś w oddali* Czy to mój telefon? Ehhh.. Znowu ktoś mnie budzi w środku nocy. Gdzie mój telefon?!?-wykrzyknęłam sama do siebie. Jest na biurku...niestety nie na wyciągnięcie ręki, muszę po niego wstać. Jak tylko dowiem się, kto budzi mnie o tej porze to nogi z d**y powyrywam - mówiłam idąc po telefon. Dzwoniła Zuzia. Super! Nie zdążyłam odebrać. Zuzia jest strasznie pozytywną osobą, mimo to że często się drażnimy to i tak się kochamy. Czasami traktuje mnie jakbym była jej młodszą siostrą, troszczy się o mnie, doradza... ale chyba tacy mają być przyjaciele. Dzzzz...Dzzz... telefon znowu zadzwonił, szybkim ruchem przesunęłam palcem po ekranie i odebrałam.
- Halo - powiedziałam zachrypniętym głosem. Pewnie już się domyśliła, że spałam. Zrezygnowałam z krzyczenia na nią, gdyż była godz 9:00 i nie chciałam wyjść na takiego śpiocha...
Rozmowa nie była długa. Zuzu chciała mnie wyciągnąć na spotkanie, ale na początku omówiłam. Już chyba od miesiąca nie wychodzę z domu. Niestety ona nie dawała za wygraną i zgodziłam się. Za godzinę miała być u mnie. Super! Tylko godzina, żeby się odświeżyć, ubrać i wymyślić coś by nie wyjść z domu - pomyślałam trochę zdenerwowana. Szybki prysznic... ahhh! ciepła woda i poczułam się bosko. Teraz największy problem, a mianowicie nie mam się w co ubrać. O już wiem ! Jak zawsze na luzie: Czarna koszulka z białym napisem "Psycho"-dostałam ją od starszego brata, jest o wieeeele na mnie za duża, ale co tam - zwykłe lekko przetarte jeansy, no i moje hipsterskie różowe papucie... Tak, wiem, niezbyt pasują i w ogóle no, ale to tylko tak na razie, potem ubiorę żółte conversy.
O jejku! jest 9;35, czyli tylko 25 min. do przyjścia Zuzy! Znając życie będzie punktualnie. Co by tu wymyślić by nie wyjść z domu...? Ciasteczka! Zuzia na pewno się nie oprze kruchym maślanym ciasteczkom oblanym czekoladą. Bylebym tylko miała potrzebne składniki.
- Halo - powiedziałam zachrypniętym głosem. Pewnie już się domyśliła, że spałam. Zrezygnowałam z krzyczenia na nią, gdyż była godz 9:00 i nie chciałam wyjść na takiego śpiocha...
Rozmowa nie była długa. Zuzu chciała mnie wyciągnąć na spotkanie, ale na początku omówiłam. Już chyba od miesiąca nie wychodzę z domu. Niestety ona nie dawała za wygraną i zgodziłam się. Za godzinę miała być u mnie. Super! Tylko godzina, żeby się odświeżyć, ubrać i wymyślić coś by nie wyjść z domu - pomyślałam trochę zdenerwowana. Szybki prysznic... ahhh! ciepła woda i poczułam się bosko. Teraz największy problem, a mianowicie nie mam się w co ubrać. O już wiem ! Jak zawsze na luzie: Czarna koszulka z białym napisem "Psycho"-dostałam ją od starszego brata, jest o wieeeele na mnie za duża, ale co tam - zwykłe lekko przetarte jeansy, no i moje hipsterskie różowe papucie... Tak, wiem, niezbyt pasują i w ogóle no, ale to tylko tak na razie, potem ubiorę żółte conversy.
O jejku! jest 9;35, czyli tylko 25 min. do przyjścia Zuzy! Znając życie będzie punktualnie. Co by tu wymyślić by nie wyjść z domu...? Ciasteczka! Zuzia na pewno się nie oprze kruchym maślanym ciasteczkom oblanym czekoladą. Bylebym tylko miała potrzebne składniki.
Poszłam do kuchni wszystko sprawdzić. Bogu niech będą dzięki! Wszystko jest, a więc zabrałam się do roboty.
================
Było już po 10, zastanawiałam się dlaczego Zuzy nie ma. Korzystając dodatkowego czasu postanowiłam pozmywać naczynia...
Ding - Dong... Ding - Dong... No nareszcie przyszła. Byłam nieco zdenerwowana, że nie przyszła punktualnie.
-Cześć Zuza!- wykrzyknęłam po czym rzuciłam się jej na szyję. Stałyśmy tak chwilę nie odzywając się do siebie. Wpuściłam ją do środka i zauważyłam że nie przebrałam butów! Ale wtopa, pewnie wyglądałam śmiesznie... to już wyjaśnia jej uśmieszek! Całe szczęście nie skomentowała moich papciów i weszła do środka.
- To co gotowa na jakiś wypad? - spytała stanowczo.
- A nie możemy zostać tutaj eee... specjalnie upiekłam ciasteczka i kawę eee... znaczy zrobiłam kawę i no... - plątał mi się język ale za wszelką cenę musiałam ją zatrzymać.
Było już po 10, zastanawiałam się dlaczego Zuzy nie ma. Korzystając dodatkowego czasu postanowiłam pozmywać naczynia...
Ding - Dong... Ding - Dong... No nareszcie przyszła. Byłam nieco zdenerwowana, że nie przyszła punktualnie.
-Cześć Zuza!- wykrzyknęłam po czym rzuciłam się jej na szyję. Stałyśmy tak chwilę nie odzywając się do siebie. Wpuściłam ją do środka i zauważyłam że nie przebrałam butów! Ale wtopa, pewnie wyglądałam śmiesznie... to już wyjaśnia jej uśmieszek! Całe szczęście nie skomentowała moich papciów i weszła do środka.
- To co gotowa na jakiś wypad? - spytała stanowczo.
- A nie możemy zostać tutaj eee... specjalnie upiekłam ciasteczka i kawę eee... znaczy zrobiłam kawę i no... - plątał mi się język ale za wszelką cenę musiałam ją zatrzymać.
- Karolcia wiesz o tym że całe życie nie będziesz mogła siedzieć w domu. Mam pomysł gdzie pójdziemy - jej głos był przekonujący.
- Ale ciasteczka się zmarnują! - wykrzyknęłam żałośnie.
- No to ... masz problem.
- No ej ! - poczułam się nieco urażona
- Karolcia! - wykrzyknęła - ściągaj swoje szpanerskie papcie i zakładaj buty - wiedziałam, że komentarz na temat moich papci to tylko kwestia czasu. - Wychodzimy i mi nie piernicz, że masz ciasteczka czy coś... i żadnych ale!
- No ej ! - poczułam się nieco urażona
- Karolcia! - wykrzyknęła - ściągaj swoje szpanerskie papcie i zakładaj buty - wiedziałam, że komentarz na temat moich papci to tylko kwestia czasu. - Wychodzimy i mi nie piernicz, że masz ciasteczka czy coś... i żadnych ale!
Była stanowcza i chyba lekko podirytowana moim zachowaniem.
Pobiegłam do swojego pokoju po buty i niechętnie wyszłam na dwór za Zuzą. Ciekawe co ją tak naszło na wychodzenie ? Czego ona może chcieć.. od jakiegoś czasu nie odzywałam się do niej, w sumie jakaś cząsteczka mnie cieszy się ze spotkania.. ================================================================
Witajcie!
Nazywam się Karolina i zaczynam piać wraz z Zuzią opowiadania na tym blogu, Przepraszam za ciągły brak specjału, niestety mamy z tym większe problemy niż myślałyśmy. Posty będą pojawiać się tak często jak to możliwe.
Pobiegłam do swojego pokoju po buty i niechętnie wyszłam na dwór za Zuzą. Ciekawe co ją tak naszło na wychodzenie ? Czego ona może chcieć.. od jakiegoś czasu nie odzywałam się do niej, w sumie jakaś cząsteczka mnie cieszy się ze spotkania.. ================================================================
Witajcie!
Nazywam się Karolina i zaczynam piać wraz z Zuzią opowiadania na tym blogu, Przepraszam za ciągły brak specjału, niestety mamy z tym większe problemy niż myślałyśmy. Posty będą pojawiać się tak często jak to możliwe.
Pozdrawiam i miłej nocy miśki ! <3
Komentarze
Prześlij komentarz